Dwór w Tomaszowicach

//
Ola + Kamil

Po co mi to wszystko?

Zanim przejdziemy do Dwór w Tomaszowicach…
Czasem (rzadko, ale jednak) kiedy wracam po nocy do domu w czasie, w którym moi znajomi celebrują weekend, imprezując w najlepsze, zastanawiam się, po co właściwie zostałem fotografem ślubnym. Czy nie rzucić tego wszystkiego i wyjechać gdzieś w cieplejsze miejsce, gdzie będę mógł jeździć rowerem cały rok i może otworzyłbym jakąś kawiarnię? I wtedy z odpowiedzią przychodzą pary takie jak ta i reportaże taki jak ten. Ślub plenerowy, Dwór Tomaszowice, piękna ona i piękny on i ja już nie pamiętam, o co właściwie pytałem. Ciężko o ciekawszą pracę.

Wesele w czasach koronawirusa

Ola i Kamil mieli zaplanowane wszystko na 2020 rok. Ale jak wielu innym parom pandemia pokrzyżowała plany i musieli zmienić termin. Ale co się odwlecze, to wiadomo. No więc, tym sposobem spotkaliśmy się pewnego upalnego, czerwcowego dnia 2021 roku. Mając dodatkowy rok, ten dzień był jeszcze bardziej wyczekiwany, a wszystko jeszcze precyzyjniej dopracowane. Nawet pogoda była zamówiona – zimny maj, jaki zafundował nam dwa tysiące dwudziesty pierwszy, odpłacił się upalnym czerwcem. Para młoda załatwiła wachlarze, mieliśmy okulary przeciwsłoneczne i sześć miesięcy zimna w pamięci, więc nikt nie narzekał na żar lejący się z nieba.

Dwór Tomaszowice idealnym miejscem na slow wedding w stylu boho

Cała akcja odbyła się w jednym miejscu, co bardzo sobie cenię. Ale o tym później, zacznijmy od początku. Dwór w Tomaszowicach, 18 czerwca.

W dniu ślubu najważniejsza jest Pani Młoda (sory chłopaki), więc od rana czekał na nią cały arsenał – wizażystka, pani, która miała wyczarować piękną fryzurę oraz butelka schłodzonego białego wina. Tu poszło gładko, bo wystarczy spojrzeć na Olę i przy minimalnym wkładzie pracy otrzymujemy efekt WOW. Kamil, z pomocą świadka oraz z odrobiną drina, też szybko uwinął się z przygotowaniami. Romantyczny first look w ogrodzie, przekazanie bukietu, łezka w oku i zaczynamy to zamieszanie!

Tak jak już wspominałem, ślub był plenerowy i odbył się w ogrodzie obiektu. Nie ukrywam, że uwielbiam takie klimaty. Para młoda powiedziała „tak”, podpisała papiery, goście bili brawo, a ja robiłem zdjęcia jak szalony, bo szkoda nie wykorzystać takiego krajobrazu. A to wszystko przy dźwiękach harfy. Brzmi jak bajka, prawda? Następnie życzenia, prezenty, prosseco i kilka szybkich ujęć wystroju sali. Ale nie byle jakiej sali! Piękne wysokie okna, drewniany parkiet to tylko niektóre z cech charakterystycznych zabytkowego XIX – wiecznego dworu. Okrągłe stoły z piękną aranżacją kwiatową przygotowaną przez Zosię z Petite Fleur tylko podkreśliły wyjątkowość tego miejsca. A słodki stół? No cóż, moja dieta znowu musiała poczekać do poniedziałku. Ale spokojnie, wyjeżdżę to. 

Wspomniałem, że wszystko odbyło się w jednym miejscu, co ma wiele plusów. Czas, który oszczędzamy na dojazdach z miejsca na miejsce, możemy wykorzystać na spokojne celebrowanie przygotowań. Jest też mniej stresu, bo nie martwimy się korkami, awarią samochodu czy pakowaniem na prędko. Daje to też sporo możliwości na fajne zdjęcia. Czyli wszystko, co składa się na popularne ostatnio określenie slow wedding, a Dwór w Tomaszowicach jest idealnym miejscem na taki właśnie wolny powolny ślub (ojesu, po angielsku brzmi to dużo lepiej).

Wcale nie taka szybka sesja podczas wesela

Kiedy goście zajmowali swoje miejsca i wznosili pierwsze toasty, my wymknęliśmy się na (wcale nie taką) szybką sesję. Idealnego miejsca nie musieliśmy długo szukać, no bo co tu się oszukiwać, cała okolica jest idealnym plenerem fotograficznym. Zeszło nam trochę dłużej, niż planowaliśmy, bo niesforni świeżo upieczeni małżonkowie cały czas dokazywali, więc pracy wspaniale dużo. Ale koniec końców udało nam się zrobić całkiem niezłe zdjęcia, które możecie zobaczyć poniżej. Po powrocie pierwszy taniec i można zaczynać zabawę. Niezbyt lubię tańczyć, ale patrząc na ekipę weselną Oli i Kamila i słuchając tego, co puszcza DJ Jegomość, nogi same wyrywały mi się na parkiet. Jaka tam była energia! A co więcej, trafiło mi się tak idealne światło, że zdjęcia prawie same się robiły.

Jeśli lubicie takie wolne powole śluby co to lepiej nazywać je slow wedding, to obczajcie ten ślub w Willi Słonecznej albo ten w Polnej Zdrój.

miejsce: Dwór w Tomaszowicach
kwiaty: Petite Fleur
słodkości: Be My Cake
wideo: Be Mine
muza: DJ Jegomość
barmani: Cocktail Atelier
pierwsza suknia: Patricia Szlazko

Dwór w Tomaszowicach Dwór w Tomaszowicach