Ślub cywilny w Villa Love

//

Kasia + Hubert

Wyobraźcie sobie piękne październikowe popołudnie i ślub cywilny w Villa Love. Jesteśmy w miejscu, z którego rozpościera się na widok na otulone już pomarańczowymi liśćmi korony drzew. Słońce rzuca ostatnie ciepłe promienie na białe krzesła ustawione na tarasie w dwóch, równych rzędach. W powietrzu czuć już woń kwiatów, przez które przebija się zapach wszechobecnych dyni. Nagle, całe miejsce wypełnia śmiech. Śmiech równie ciepły, co promienie tego słońca, które już nie spieszno, ale wciąż z całej swojej siły utrzymuje się nad naszymi głowami. Brzmi jak wstęp do najnowszego filmu Paolo Sorrentino? Uwierzcie mi, że ten ślub z całą jego włoskością w tle mógłby być dla niego inspiracją! Dla niego i dla wielu, wielu innych.

W stronę zachodzącego słońca 

Bohaterami głównymi naszej dzisiejszej opowieści są Kasia i Hubert, którzy zdecydowali się na zorganizowanie swojego przyjęcia weselnego w październiku. Ba, w Halloween! I to właśnie ono stało się motywem przewodnim ich ślubu. Miejsce, w którym wszystko zostało zorganizowane była Villa Love w Izdebniku pod Krakowem. Tak, tak – dobrze kojarzycie. To miejsce już niejednokrotnie pojawiało się na moich zdjęciach. Co więcej, sam w zeszłym roku brałem tam swój ślub. To naprawdę ciekawe, że ma ono taką cudowną cechę, że nigdy się nie nudzi – a co więcej, zawsze zaskakuje. Tym razem, wypełnione dyniami od Bello Matrimonio, przepięknymi kompozycjami kwiatowymi w ciepłych tonach różu, bieli i bordo z elementami wysuszonych liści, przełamane beżowymi obrusami ze złotem na stołach, wprawiało w zachwyt każdego, kto przekraczał tylko próg tego miejsca. Mnie również. Tutaj ukłony należą się dziewczynom z Warsztatu Pomysłów, które odpowiedzialnie były za organizację całego przyjęcia i z ogromną precyzją zadbały o najmniejszy szczegół (jakim na przykład była przepiękna papeteria od Sundazed Stationery!).

Z Kasią i Hubertem spotkałem się już na miejscu, gdzie obydwoje przygotowywali się do tego ważnego dla nich momentu. Hubert, spokojny, wyważony z ogromną czułością przyglądał się swojej wybrance. Kasia za to istny wulkan energii! Nie za często spotykam osobę, która z taką lekkością rzuca kolejnymi pomysłami na zdjęcia, aranżuje kolejne sytuacje i zaraża swoją energią do działania wszystkich dookoła. Połączenie doskonałe! Jak zresztą wszystko, co wydarzyło się potem. Mieliśmy sporo czasu na zrobienie pięknych zdjęć jeszcze przed pojawieniem się pierwszych gości. Zresztą sami zobaczcie, tego cudownego światła nie można było nie wykorzystać! I cóż to była za ceremonia! Wyobraźcie sobie tylko tłum gości, zgromadzonych na tarasie i tę dwójkę, składających sobie przysięgi w świetle zachodzącego słońca. Młodzi zdecydowali się na ślub cywilny w Villa Love i sami napisali swoje przysięgi. Ich słowa, będące świadectwem łączącego ich uczucia, zakochani postanowili odczytać tylko dla siebie, kiedy goście opuścili już miejsce ceremonii. Jak widać, można nawet w dniu ślubu znaleźć chwilę tylko dla siebie. 

Włoska robota 

Zaciekawił Was wybór jesieni i Halloween jako motyw główny ślubu? To słuchajcie tego!
To nie była jedyna niespodzianka tego wieczoru, gdyż Kasia i Hubert postanowili zaskoczyć swoich gości kącikiem z wyjątkowo pysznymi włoskimi smakami. Stół aż uginał się pod ilością przepysznych i kruchych wędlin, świeżymi serami – w tym doskonałą ricottą – (nie pytajcie, skąd to wiem ;)) i… pizzą! Uwielbiam to, że coraz więcej osób traktuje wesele jako przyjęcie, które po pierwsze ma sprawiać przyjemność przede wszystkim im, a z drugiej strony stanowi takie naturalne zaproszenie wszystkich wgłąb swojego świata. Odkrycie siebie, swoich upodobań czy małych rzeczy, które na co dzień wypełniają ich codzienność sprawia, że między młodymi a gośćmi rodzi się pewna intymna więź. Bo dopełnienie przyjęcia takimi elementami, jak dynie, ulubione kwiaty czy wprowadzenie do menu włoskich delikatesów, nie stanowi jedynie elementu dekoracyjnego przyjęcia. To symboliczny gest otwarcia się i pokazania siebie z innej, dla wielu też zupełnie nowej, perspektywy. Pięknym zwieńczeniem tego wyjątkowego wieczoru był tort podawany przed Villą Love w asyście zimnych ogni niesionych przez gości. I mimo że – jak przystało zresztą na końcówkę października – temperatura na zewnątrz nie należała już do tych najprzyjemniejszych, to ciepło, które było niesione przez tę dwójkę; ciepło, którym tak sumiennie dzielili się przez całe przyjęcie ze swoimi najbliższymi, wciąż ogrzewało wszystkich tutaj zgromadzonych. Patrząc na Kasię i Huberta, dzielnie spędzających czas na parkiecie i zabawiających swoich znajomych w późnych już godzinach tej nocy, poczułem lekką nostalgię, że to już w zasadzie koniec tego sezonu. Sezonu, który był dla mnie rekordowy i z wielu powodów dość ciężki, a w którym to jednocześnie – dzięki takim wieczorom jak ten – poczułem całkowitą lekkość w swoim zawodzie.

Mam nadzieję, że jeśli ktoś jeszcze zastanawiał się czy ślub cywilny w Villa Love to dobry pomysł to ten materiał rozwiał jego wątpliwości. A gdybyście potrzebowali pomocy przy organizacji to wbijajcie, do dziewczyn, do Warsztatu!

Jak zawsze, zapraszam chętnych po więcej. Tutaj macie ślub i przyjęcie plenerowe we Florencji oraz plenerowe wesele w naszych podkrakowskich Jurtach.

ślub cywilny w Villa Love ślub cywilny w Villa Love