Ślub we Florencji

//
Joanna + Paweł

Ślub we Florencji – czyli spełniam swoje marzenia

Kiedy Asia i Paweł zgłosili się do mnie z zapytaniem o czerwcowy termin na 2021 rok, miałem już dość mocno napięty grafik. Po przeczytaniu szczegółów wystarczyła mi chwila na podjęcie decyzji. Dogadaliśmy wszystkie szczegóły i grzecznie czekaliśmy.
Niestety, jak się później okazało w czerwcu Włochy wciąż były objęte obostrzeniami, dlatego para zdecydowała się przenieść swój ślub we Florencji na sierpień. Jednak to już nie było dla mnie takie proste. Nie dość, że w sierpniu miałem swój własny ślub, to jeszcze standardowo ten miesiąc ma pełne ślubne obłożenie.
Szybkie zerknięcie w kalendarz, mocne nagięcie planów i chłodna kalkulacja, że będę na miejscu niecałe 30 godzin, a kolejny ślub czeka na mnie tuż po powrocie. Nie minęło jednak więcej niż 5 minut, jak wiedziałem, że na początku sierpnia będę siedział w samolocie do Włoch.

Moje postanowienie, aby mniej pracować, ciągle odchodzi w niepamięć, kiedy spotykam takie świetne pary, które przedstawiają coraz to fajniejsze pomysły. Ale serio, ślub we Florencji? Przecież nie mogłem tego odpuścić. Niejeden fotograf ślubny dałby się pokroić za możliwość zrobienia takiego reportażu. W tym ja.

Każdy powinien mieć taki first look

Na początek trochę informacji turystycznych. Florencja, stolica Toskanii, jest uznawana przez wielu jako kwintesencja Włoch. Według historyków sztuki posiada jedną piątą skarbów sztuki zachodniego świata! Wyśmienita kuchnia, oszałamiająca architektura, włoski klimat, który można (a wręcz trzeba!) chłonąć każdym zmysłem. Kraina pizzą i prosecco płynąca… dla mnie raj. Wydaje mi się, że w poprzednim życiu byłem Włochem, tak bardzo odpowiada mi ten „italian vibe”. Przejdźmy jednak do konkretów i cofnijmy się do 6 sierpnia 2021 roku.

Jak na tę porę roku i ten rejon przystało, termometr pokazywał ponad 30 stopni na plusie. Nie przeszkadzało mi to jednak, bo byłem zbyt zajęty zachwycaniem się miejscem, które moja para wybrała na uroczystość. Była to zabytkowa villa, w sercu Florencji, z przepięknymi ogrodami, basenem i wszystkim tym, co na ślubie w Toskanii być powinno. Miejsce zmieniało się wraz z pogodą, rano podczas lekkiego deszczu nieco skrywało swoje tajemnice by później, przy bezchmurnym niebie zachwycać swoją okazałością. 

Zaczęło się klasycznie od przygotowań. Przyszli małżonkowie szykowali się na bóstwa, a ja w międzyczasie uwieczniałem ich działania i miałem dużo czasu aby zwiedzać zakamarki oraz pracować nad ślubnymi detalami. Makijaż, fryzury, idealnie dopasowane kreacje, dopieszczanie przysiąg (o tym później), dużo uśmiechu i jesteśmy gotowi. Później first look w ogrodzie. Jak to zwykle bywa, było zaskoczenie, a później niepohamowana radość, że jednak dobrze dobraliśmy sobie partnera :D. Pisałem o tym nieraz, że takie krótkie spotkanie tylko we dwoje tuż przed uroczystością, to świetna sprawa. Zarówno dla pary młodej, bo mają chwilę intymności, jak i dla mnie – bo mogę sfotografować naturalne reakcje i emocje. Często pozwala to również rozładować stres, tak że przyszli nowożeńcy – róbcie first looki! Szczególnie jeśli macie do tego takie warunki, jakie mieli Asia z Pawłem. 

Ślub humanistyczny i własnoręcznie napisane przysięgi

Przed nami najważniejsza część, w której dwójka, kiedyś obcych sobie, ludzi mówi „tak” i wiąże się ze sobą aż do grobowej deski. Najpierw udaliśmy się na ceremonię cywilną w urzędzie, która odbyła się tylko w obecności świadków. Kiedy papiery zostały podpisane mogliśmy wrócić do villi w której miała odbyć się właściwa ceremonia humanistyczna oraz przyjęcie weselne. Po drodze stwierdziliśmy, że mój wynajęty biały Fiat500 w wersji DolceVita idealnie wpisuje się w krajobraz i zrobiliśmy krótką sesję. Wyszło super na luzie, efekty zobaczycie na zdjęciach poniżej. 

W ogrodzie czekali już wszyscy goście. Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o wyjątkowym gościu (oraz nie nastrzelał mu kilkanaście fotek), a mianowicie o ślicznym czarnym pudelku w czerwonym krawacie. Na miejscu para młoda zadbała o każdy detal, goście mieli do dyspozycji parasolki, chroniące przed słońcem oraz wachlarze. Oczywiście wszystko w kolorystyce oraz stylu pasującym do całości. Przydało się jedno i drugie. Podczas ceremonii Asia i Paweł przeczytali przysięgi, które sami napisali. Było pięknie, bardzo emocjonalnie, z nutką humoru. Nikt nie wiedział, komu łezka poleciała ze wzruszenia, a komu ze śmiechu. Wymiana obrączek, kilka szybkich buziaków, jeszcze więcej podpisów i mamy to! Można iść jeść. I to nie byle gdzie i nie byle co! 

Wszyscy razem przy jednym stole pod gołym niebem

Po części oficjalnej porobiliśmy parę zdjęć z gośćmi oraz udaliśmy się do stołu. Tak, dobrze czytacie, liczba pojedyncza. Wszyscy goście zasiedli przy jednym długim wspólnym stole, przepięknie przystrojonym przez włoskie wedding plannerki. Były przemowy, włoskie przystawki, deski serów i wędlin, najlepsze wino no i oczywiście weselna wódeczka. Czego chcieć więcej? No może tego, żeby się ściemniło i pojawiło się rewelacyjne światło, które jeszcze bardziej podkręciło klimat przyjęcia (też nie sądziłem, że da się bardziej!).

W trakcie wymknęliśmy się na sesję przy basenie, gdzie towarzyszył nam zachód słońca. Mieliśmy też chwilę, aby porobić kilka fajnych ujęć w zakamarkach villi oraz w kwiatach i krzewach, którymi obsadzona jest cała posiadłość.

Zaraz po zmroku, po kolacji musiałem się zbierać i dojechać Fiacikiem z Florencji do Bolonii, gdzie czekały mnie 4 szybkie godziny snu przed samolotem powrotnym. To był naprawdę szalony pomysł bo kiedy przyleciałem do Krakowa miałem zaledwie kilka godzin przed następnym ślubem. Całe szczęście, że wszystko się spięło czasowo a w samochodzie czekającym na Balicach miałem już wszystkie gotowe sprzęty i ubrania na zmianę aby świeży rozpocząć kolejny reportaż. 

Cóż więcej mogę dodać… Ślub we Florencji? Bella, bellissima! Chcę więcej i będzie więcej, już w tym roku we wrześniu znowu lecę do Włoch fotografować ślub kolejnej niesamowitej pary. Tak więc moja pizzo, nadchodzę!

Jeśli lubicie takie slow klimaty to zobaczcie ten piękny ślub z naszej podkrakowskiej Toskanii albo ten boho ślub.

organizacja: The Tuscan Wedding
suknia: Agata Wojtkiewicz
garnitur: Signor Leone

ślub we florencji ślub we florencji