sesja w Rzymie // KASIA + PIOTREK
SESJA W RZYMIE
//
KASIA + PIOTREK
Zanim przejdziecie dalej musicie wiedzieć, że Rzym był u mnie od dawna na liście wymarzonych miejsc na sesje ślubną. Jeśli mieliście chwilę, żeby zobaczyć moje pozostałe realizacje to doskonale już wiecie, że uwielbiam włoskie klimaty. Wesele w Villa Love czy ślub w Toskanii, to właśnie o takich realizacjach marzyłem zaczynając swoją pracę z parami młodymi.
Z Kasią i Piotrkiem zaraz po ślubie zaczęliśmy zastanawiać się gdzie wykonać sesje, a z racji tego, że na podróż poślubną wybierali się do Włoch to sesja w Rzymie musiała się wydarzyć. Przyleciałem do nich pod koniec ich pobytu, na 3 dni, z czego jeden dzień (oczywiście z przerwami) pracowaliśmy nad tym materiałem.
Gdyby komukolwiek wydawało się, że taka sesja zdjęciowa to bułka z masłem to muszę go szybko wyprowadzić z błędu. W dniu sesji musieliśmy wszyscy wstać po 4:00, żeby o 6:00 rozpocząć zdjęcia – trzeba być gotowym na długi wysiłek. Przez cały dzień zdjęciowy zrobiliśmy ponad 20 tys. kroków, odwiedzajac przy tym kluczowe zabytki tego bardzo popularnego miasta.
Na sam początek, aby uniknąć ogromnej kolejki turystów, zdecydowaliśmy się na szybkie zdjęcia przy fontannie di Trevi, wykonywane jeszcze przed przed wschodem słońca. Niestety nasza wycieczka do stolicy Włoch odbyła się dopiero w październiku, więc mieliśmy bardzo małą liczbę godzin słonecznych do dyspozycji.
Kiedy wzeszło słońce było już z górki i sesja w Rzymie nabrała tempa – zaliczyliśmy między innymi hiszpańskie schody, koloseum, panteon i kilka wąskich, klimatycznych uliczek stolicy. Sezon na turystów w Rzymie trwa cały rok i nie wiem czy jest jakikolwiek miesiąc gdzie można nie spotkać tłumów pod każdą z tych atrakcji. Oczywiście więc nie obeszło się bez całej masy gratulacji od Włochów i zagranicznych turystów. Na szczęście w wielu z tych lokalizacji udało nam się wypracować takie ustawienie i perspektywę, że turyści na zdjęciach są praktycznie nie widoczni.
Rzecz jasna nie mogło zabraknąć czasu na pyszna włoską pizzę i aromatyczną kawę (której jestem ogromny fanem) w przerwie. Do robienia zdjęć wróciliśmy o zachodzie słońca, spacerując kierowaliśmy się do Watykanu, na Plac świetego Piotra, gdzie zakończyliśmy naszą sesję.
Jeśli od gór i lasów wolicie miejskie klimaty, to wybierając miejsce na sesje ślubną zdecydowanie weźcie pod uwagę wyjazd za granicę. W kwestiach organizacji lub wyboru lokalizacji bardzo chętnie Wam pomogę, napewno wspólnie znajdziemy jakieś idealne rozwiązanie właśnie dla Was. Może akurat będzie to kolejna sesja w Rzymie? Nie krępujcie się – śmiało możecie do mnie napisać i o wszystko zapytać.
Gdybyście nie chcieli uciekać od włoskich klimatów zerknijcie na reportaż ze ślubu w Toskanii – tam również możecie odnaleźć sporo inspiracji na ślub lub sesje za granicą 🙂