sesja ślubna za granicą // MAGDA + KUBA

SESJA ŚLUBNA ZA GRANICĄ

//

Magda+Kuba

Z Magdą i Kubą poznaliśmy się rok przed ich ślubem. Zdecydowali się na zorganizowanie ceremonii w listopadzie i na wynajęcie naszej dwójki ze względu na liczbę gości (uwierzcie, że mimo fatalnej pogody na ich ślubie brakowało miejsc siedzących, a Bazylika Franciszkanów w Krakowie wcale nie jest taka mała!). Od początku spotkania wiedzieliśmy ze nadajemy na tych samych falach, a później okazało się również, że z Magdy i Kuby są nieźli podróżnicy, którzy mimo młodego wieku widzieli już kawałek świata (a Kuba podobno jest mistrzem wyszukiwania najlepszych tanich lotów).

Już na pierwszym spotkaniu wpadliśmy na pomysł zagranicznej sesji poślubnej, a kiedy okazało się ze nasi zakochańcy zaręczyli się w Jordanii (przy skarbcu Faraona, wow) padł luźny pomysł sesji właśnie na Bliskim Wschodzie – bo gdzie indziej będzie ciepło w listopadzie czy grudniu? Jak się potem okazało Kuba nie rzuca słów na wiatr i jeszcze przed ślubem wspólnie zaczęliśmy szukać biletów, które połączą nasze posezonowe wakacje i ich sesję ślubną. Sami szukaliśmy wtedy miejsca na idealne wakacje i padło właśnie na Izrael, gdzie nad Morzem Martwym mogliśmy cieszyć się 30-stopniowym upałem.

Wyjazd był dla Magdy niespodzianką i dowiedziała się o nim na ślubie (czad!). Tym sposobem zaraz po swojej podróży poślubnej na Karaiby wyruszyli na krótką wycieczkę do Tel Avivu. Warto tu wspomnieć, że poza weselem mieliśmy też za sobą szaloną sesje narzeczeńską na dachu jednej z kamienic w Krakowie, a więc sesja zapowiadała się bardzo ciekawie…

Dzień sesji rozpoczęliśmy od spaceru po starej Jaffie, gdzie zachwyciły nas wąskie uliczki, pełne niespotykanych kolorów i tropikalnych roślin. Zatrzymywaliśmy się przy prawie każdych nietypowych drzwiach lub bramach do starych kamienic – niektóre z nich naprawdę wyglądały jak wejścia do tajemniczego ogrodu!

Z centrum starego miasta kierowaliśmy się w stronę morza, tak by zakończyć sesje zachodem słońca na plaży. (Spoiler) Udało się, i to jak! Wyjazd poza sezonem był świetnym rozwiązaniem, ponieważ na wybrzeżu nie przebywało zbyt dużo turystów. Poza jednym upartym lokalsem nie musieliśmy nikogo przepraszać, mieliśmy swój kawałek plaży dla siebie. Ani Magda, ani Kuba nie wstydzą się całowania przy ludziach więc było go sporo… było też bieganie, przytulanie i trochę tanecznych kroków jak zawsze. Nie dopisały tylko mewy, ale to może przy następnej sesji nad morzem (fingers crossed).

A może by tak wejść do wody? Dla Magdy nie był to żaden problem. Uwielbiamy te zdjęcia, wyglada na nich jak syrena z bajki. Największą trudnością całego dnia, jak się później okazało, było odnalezienie miejsca na kolacje, ponieważ sesję robiliśmy w szabat. Skończyliśmy na śniadaniowej szakszuce, ale musimy przyznać, że była wyborna 🙂

sesja slubna za granica sesja slubna za granica sesja slubna za granica

Uwielbiamy takie sesje ślubne za granicą, gdzie można jednocześnie zobaczyć nowe miejsca, dobrze się bawić i zrobić bombowe zdjęcia. Cały dzień był dla nas świetną przygodą i będziemy go jeszcze długo wspominać. W Izraelu wykonaliśmy jeszcze drugą, krótszą sesję zdjęciową… chyba nie bylibyśmy sobą gdybyśmy na maxa nie wykorzystali potencjału zdjęciowego tych wakacji.

Jeśli planujecie ślub za granicą lub marzy Wam się zagraniczna sesja ślubna, to wiecie, gdzie mnie znaleźć. Dzięki moim najlepszym parom, które podzieliły się ze mną doświadczeniami, mogę Wam z przyjemnością podpowiedzieć jak taką sesję zorganizować.